DrTusz przyjazny zwierzętom
Przeczytasz: 4 m
Drukowanie, stukanie w klawiaturę, odgłos stawiania kubka z kawą na biurko, śmiechy, miauczenie i szczekanie. Miauczenie i szczekanie? Czy to zabawa w „wykreśl niepasujące słowo”? Nic bardziej mylnego. To tylko biuro mojej kolorowej załogi. Dowiedziałem się ostatnio, że moja sympatia do zwierząt ma swoją nazwę. Słyszeliście może o trendzie pets-friendly workplace? Bo właśnie tak to się fachowo nazywa.
Tu można wejść na dwóch nogach i czterech łapach
W moim mieście jest wiele kawiarni i restauracji, do których białostoczanie mogą wejść ze swoimi czworonogami. To fantastyczne, że przestrzeń miejska staje się przyjazna zwierzolubom, a kolejni właściciele miejsc spotkań towarzyskich wychodzą naprzeciw oczekiwaniom swoich klientów. Dzięki temu spacer z psem można zakończyć w ulubionej kawiarence w towarzystwie przyjaciół i espresso, i nie trzeba się wówczas martwić o opiekę nad zwierzakiem. Od wielu lat z łatwością można takie miejsca zlokalizować, bo mają zazwyczaj na drzwiach naklejkę “miejsce przyjazne zwierzętom”.
Sam niestety nie mam psa ani kota, bo na co dzień większość czasu spędzam w moim laboratorium, ale w mojej kolorowej załodze kilkanaście osób ma jakiegoś zwierzaka. To od nich wiem, że bardzo chętnie korzystają z możliwości przyjścia z czworonogiem do ulubionego miejsca, więc pomyślałem, że to rzecz, którą koniecznie chcę wprowadzić w moim biurze.
Skoro spędzamy tak wiele czasu razem, czujemy się ze sobą jak rodzina, to czemu by nie stworzyć rzeczywiście domowych warunków i nie uprzyjemnić naszej codziennej pracy towarzystwem naszych zwierzaków?
Przyjaciele moich przyjaciół są moimi przyjaciółmi
Duże, małe, czarne, białe, w łatki, kundelki i rasowce. Wszystkie czworonogi mile widziane. Czekam zawsze z miską wody i wygodnym kawałkiem podłogi. W biurze gościł już Lager (kundelek Anety), Habibi (kot Kasi), Dora (pies Michała) i Ruda (kot Marty). Może z czasem odwiedzi nas też Uzi (kot Karola), koty masowo przygarnięte przez Grześka, pies Moniki Murzyn, królik Roman i kot Marian Łukasza czy Wicket – pies Piety.
Wizyty futrzaków skutecznie rozluźniają atmosferę, a uwagę moich kolegów i koleżanek przykuwają kolejne zabawne zachowania psa czy kota. Habibi uwielbia wspinać się po biurowej drukarce i chować się w najdziwniejszych zakamarkach działu marketingu.
Swoją drogą przy okazji szukania Habiego, odkryłem nową funkcję drukarki. Zgubiłeś kota? Zacznij drukować, dźwięk urządzenia skutecznie przyciągnie niesfornego futrzaka.
Lager z kolei, jak na psa obronnego przystało, namiętnie obszczekuje dzwoniący telefon i wykazuje niebywałe oddanie każdemu głaszczącego go z mojej załogi, ignorując swoją właścicielkę. Aneta stwierdziła ostatnio, że chętnie stworzy grafik opieki nad Lagerem, skoro wszyscy “z urzędu” zyskali jego zaufanie i sympatię.
Tak na marginesie – to, co dla nas jest namacalne i poparte doświadczeniem, ma swoje potwierdzenie w badaniach. Pani Sandra McCune z Centrum żywienia i Opieki nad Zwierzętami WALTHAM® dowiodła, że obecność zwierząt w miejscu pracy ma swoje korzyści zdrowotna.
Przebywanie w jednym pomieszczeniu z czworonogiem obniża u ludzi ciśnienie krwi i usprawnia pracę serca, co działa odstresowująco. To pewnie te endorfiny związane z możliwością przebywania blisko swoich futrzanych przyjaciół.
Futrzany współpracownik
Przyjęło się, że skoro już jakiś czworonóg pojawi się w moich czterech ścianach, to trochę tak, jakby stawał się dodatkowym członkiem działu. Dlatego też chętnie “zatrudniam” go do małych rzeczy – pozowania do zdjęć, umilania czasu czy asystowania przy parzeniu kawy.
Wizyty zwierzaków nie umykają też nigdy Monice. Jak tylko nadarzy się okazja, informuje Was na Instagramie o tym, kto dziś u nas gości. W mediach społecznościowych wiedzieliście już też, w jaki sposób uprzyjemnić życie swoim kotom, jeśli na co dzień zamawiacie wkłady do swoich drukarek.
To właśnie z myślą o kociarzach tworzymy nasze pudełka. Nie wierzycie? Zobaczcie, jak kompatybilne potrafią być z każdym domowym kotem.
Wszystkie zwierzaki nasze są
Oprócz naszych własnych zwierzaków ja i moja drużyna kochamy też zwłaszcza te, które potrzebują pomocy. W listopadzie obchodziliśmy Światowy Dzień Kundelka i z tej okazji, dzięki konkursowi na moim Facebooku, wsparliśmy schronisko Azyl w Białej Podlaskiej. Często też w moim sklepie przy Wyszyńskiego 2 można znaleźć puszkę, do której zbierane są datki na rzecz białostockiego schroniska. To z jego podopiecznymi nasza kolorowa drużyna co rusz wychodzi na spacery.
Najchętniej objąłbym opieką wszystkie zwierzęta świata. Wiem, że to niemożliwe, ale tak się zastanawiam, na ile trend pets-friendly workplace i inne różne-miejsca-przyjazne- zwierzętom to trend, który może pozostać tylko trendem. Przecież chodzi o żywe stworzenia, które zaczynają być traktowane podmiotowo i to się bardzo chwali. Myślę, że jednak mimo wszystko do tego potrzebne jest pets-friendly heart, którego na pewno nie można odmówić moim przyjaciołom.